wtorek, 30 kwietnia 2013

25 SKALPELI ZA MNĄ | Efekty




Witajcie Kochane. Obiecałam zrobić post, po 3 miesiącach ćwiczeń. Trudno mi się było do niego zebrać, ale w końcu napiszę. I tak jak zwykle coś pominę... :)
Raz już, dodawałam post po miesiącu skalpela. KLIK
Swoją przygodę rozpoczęłam 2 miesiące po porodzie.
Pisząc tamten post, w lutym nie wierzyłam, że mój brzuch wymodeluje się w tak krótkim czasie.
Wtedy miałam jeszcze taki zarys piłeczki na środku (rozciągnięta skóra po Malutkim).
Niesamowite jest to, jak skóra człowieka szybko się zmienia i regeneruje.
Bez oszukiwania samej siebie- widzę że brzuch mam lepszy niż przed ciążą.
 
A więc, czy jestem z siebie dumna? Nie jest to 100% tak, jednak stwierdzam, że nie spodziewałam się, że ja- taki leniuch będzie ćwiczył REGULARNIE. Dodatkowo z taką chęcią.

Tak wyglądałam przed ciążą ( no może na początku ciąży.. ;))

Nigdy na nie nie narzekałam, jednak nienawidziłam swoich ud (dalej ich nie lubię). Nosiłam rozmiar XS-S. Jadłam wszystko w dużych ilościach- zwłaszcza jadłam nocą tosty z gruuubą warstwą sera. Było coś takiego, że nie potrafiłam zasnąć, gdy nie zjadłam. Uwielbiałam swoją talię, nad którą teraz ciągle pracuję. W końcu powróciłam do swoich wymiarów, pomijając oczywiście talię. Jeśli chodzi o wagę- ważyłam się ostatni raz zaraz po ciąży. Pewnie gdybym miała w domu- ważyłabym się non stop, a tak to nie ma dla mnie ona znaczenia. Liczą się cm. i wiadome- proporcje.
 
Teraz:


Kiedy urodziłam, wiele czasu czekałam, by móc "normalnie" funkcjonować. By normalnie nosić Malutkiego bez żadnego bólu brzucha. Po miesiącu zaczęłam lekkie ćwiczenia, które wyczytałam w jakiejś gazetce ze szpitala. Nie sądziłam jeszcze, że będę ćwiczyć.
W nie jednej gazecie pisali: nie powrócisz nigdy do tej samej sylwetki jaką miałaś przed ciążą.
Sądziłam, że szanse są znikome. Raz napisałam na blogu, że staram się ogarnąć zwłaszcza brzuch.
Poleciłyście mi ćwiczenia z Ewą Chodakowską. Próba nie strzelba. Spróbowałam.
Jednak wpierw polubiłam ją na fb, pooglądałam metamorfozy, które dały mi dużą motywację.
Zaczęłam ćwiczyć. Na początku rano, udawało mi się to co dzień, a czasem rzadziej. Jednak zawsze gdy miałam czas rano ćwiczyłam. Niuniu był jeszcze malutkim niemowlaczkiem, więcej spał. Teraz niestety rano nie udawało mi się ćwiczyć, tym bardziej że pogoda jest bardzo ładna, jestem zasypana szortami- które w wolnym czasie przerabiam. Nadrabiałam wieczorem, gdy Mały zasnął i wiadome było, że tak szybko się nie obudzi.



DIETA?
Nie stosowałam żadnej diety. Zawsze jem wszystko na co mam ochotę, jednak trzeba znać granicę.
Zmieniłam swój tryb życia- jeśli chodzi o jedzenie ale i również sen. Zawsze chodziłam spać dopiero po 24. Teraz dużo dużo szybciej jestem w łóżku. Trzeba też przyznać, że żołądek po ciąży mi się skurczył, gdy urodziłam- nie jadłam praktycznie nic. Brzydziło mnie jedzenie, dlatego pewnie teraz nie jem już tak strasznie dużo jak wcześniej. Czasem potrafiłam zjeść więcej niż mój facet. :)
Często rezygnuję z kolacji i zjem samego pomarańcza. Nie powiem, kilka razy zdarzało mi się jeść w nocy, bądź włączył mi się tryb, że ciągle chciało mi się jeść. Nie można się też głodzić, bo co z tego, jak w końcu i tak i tak zjesz, a pójdzie Ci to na minus- bo organizm odłoży sobie to co zjesz. Jedz mało, a często. By nie rozwalać żołądka. I przede wszystkim- DUŻO PIJ.
Nie jestem dietetyczką, czy bym się na tym nie wiadomo jak znała- piszę z własnego doświadczenia.
Słodycze? Jeśli lubisz je jeść, nie ma sensu sobie odmawiać. Wtedy męczysz się sama ze sobą, a to już nie ma sensu, bo to ma być dla Ciebie przyjemność. Więc wiele razy pytacie się, czy jem np. lody włoskie itp. Jak mam ochotę, to jem. A uwielbiam słodycze, więc nigdy bym z nich nie zrezygnowała, zwłaszcza z żelek, które potrafię jeść kg.
Fast food'y- zdarza się, że również jem. Jak mam ochotę na pizzę, to nie ma zmiłuj. Zdecydowanie ograniczyłam jednak to jedzenie, wcześniej prawie codziennie jadłam na wieczór hamburgera czy frytki. Teraz zdarza się to czasami.

O wymiarach możecie poczytać w tym poście.
Teraz nie wiele się różnią, no może z bioder mi jeszcze poszedł 1cm i z uda 1,5cm.
Teraz zamiast chudnąć, modeluję ciało. Dążę nadal, może nie do ideału- bo jego nigdy nie będzie, to do tego, bym była jak najbardziej zadowolona z siebie, ale i również dobrze się czuła- bo dzięki ćwiczeniom lepiej się funkcjonuje.

KILLER? Próbowałam raz ćwiczyć z mamą, jednak to jeszcze nie dla mnie, od np. sprintu- strasznie piecze mnie blizna. Raz także robiłam abs brzucha- nie zrobiłam całości a pod wieczór płakałam z bólu. Skalpel jest idealnym dla mnie zbiorem ćwiczeń, spokojny.
A przede wszystkim znam go, wiem kiedy i jak oddychać, nie lubię zmieniać ćwiczeń i początkowo "gubić" się w nich.

CO ILE ĆWICZYĆ? Cóż, ja nie dostosowałam się całkowicie do zaleceń Ewy, by ćwiczyć dwa razy w tygodniu. Czasem robiłam więcej, czasem mniej, kiedy tylko znajdowałam czas. Pierwszy miesiąc przećwiczyłam cały, sumiennie, beż żadnego odpoczywania, drugi zaś miesiąc troszkę poleniuchowałam, była nawet 2-tygodniowa przerwa, ale później nadrobiłam straty.

Też kiedyś miałam ćwiczyć, jednak nie wychodziło mi to, starałam się robić kilka brzuszków dziennie, to często zapominałam, nie byłam regularna. Nazywało się to ćwiczeniami od jutra. :)
Tak jak niektóre kobiety mają z dietą.

Ważne jest to, w jaki sposób ćwiczysz, które mięśnie nasilasz. Początkowo zapominałam o napnaniu brzucha, te oddechy były złe. Nauczyłam się. Napinanie brzucha przy ćwiczeniach jest dla mnie normą. Tak naprawdę on przez cały skalpel ćwiczy. Jeśli widzisz, że Twoje ciało nie smukleje, tylko rozrastają się bardziej mięśnie, zwłaszcza uda, kilka porad: KLIK

Aktualnie wybieram ćwiczenia już tylko na brzuch i wewnętrzną stronę ud oraz pośladki.

WARTO?
Zobacz sama. Nie tylko ćwiczysz ciało, ale i pogodę ducha.






 
i żeby nie było, że "photoshop", jak to ktoś napisał na photoblogu.. :)
Krótki filmik.
 
 
Buziaki, życzę Wam wytrwałości!! ;*
 
Sukces zależ tylko od Ciebie!

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

MY DIY ♥

 
Dziś krótki post na szybko, mam troszkę zaległości w zestawach.
Przedstawiam Wam kilka nowości DIY, które wykonane są przeze mnie na sprzedaż.
Jedną produkcję już skończyłam, połowa poszła, zaczynam więc drugą i czekam na ćwieki, których zamówiłam mnóstwo a już mi się kończą.

Kupić je możesz pod linkiem: KLIK


1. Szorty ombre, rozmiar S cena 50pln + przesyłka (11pln polecony ek. 13 polecony prio.)
wymiary:
    pas: 33cm*2
    biodra: 42cm*2
    wys. stanu: 29cm
 




 
2. Szorty levis, rozmiar XS, cena: 45pln+ przesyłka (jak wyżej)
Kolor taki jak na 1 zdjęciu.
SPRZEDANE

 


 
3. Ombre biodróweczki- przygarnęłam je sobie.
Miały być na sprzedaż za 49pln+przesyłka.
 
 
4. Gorset DIY floral, rozmiar XS S.
Cena: 35+ przesyłka (10pln polecony ek., 12 polecony prio.)
 


5. Koszula aztec, rozmiar: S-M, cena: 25+przesyłka (8pln p. ek. 10pln p. prio.)
SPRZEDANA
 
 
6. Szorty DIY różowe ombre, rozmiar: duże S, małe M, cena: 59+przesyłka. Gdyby nie ten rozmiar, wzięłabym je dla siebie. Wymiary:
pas: 32cm*2
biodra: 46cm*2
stan: 31cm
 



 
7. Czarne mustang, rozmiar S, cena: 30pln+ przesyłka
 
 
8. Beżowe szorty DIY, rozmiar: XS, cena: 49pln+ przesyłka.
 


 
9. Sweterek ręcznie robiony. Mogę zrobić na nim ombre, przyszyć ćwieki na zamówienie.
Cena 60pln, rozmiar: XS-M
 
 
10. Koszula w kratkę, ćwieki na kołnierzyku, rozmiar: L, cena 15pln + przesyłka 
 


 
11. Oversize t-shirt ombre, ćwieki w kształcie krzyża.
Rozmiar XS-M, cena: 25pln+ przesyłka ( 7pln p.ek. 9pln p.prio )
 

 
12. Koszulki ombre. Goła koszulka 15pln+ przesyłka ( jak wyżej )
 
 
 13. Kamizelka jeansowa z ćwiekami dla mojej siorki ;*
 
 
14. Szorty popielate, rozmiar XS, cena 49 + przesyłka:
 
 
15. Szorty DIY levis, większe S, cena: 55pln + przesyłka:
 

 

czwartek, 25 kwietnia 2013

147. Khaki, aztec pattern & caramel.

Jeszcze nigdy nie stworzyłam zestawu pod militarny styl.
Dzisiejszy wg mnie, podpina się do militarnych outfitów. W sumie kolor khaki zawsze był dla mnie kolorem obojętnym, to w tym zestawie go po prostu uwielbiam. Koszula bez ćwieków nie byłaby tą samą, którą mam teraz na sobie. Szukałam czerwonej pomadki, jednak się nie doszukałam także usta pozostawiłam naturalne. Torebkę zdjęłam z szafy, była cała zakurzona- już nie pamiętam kiedykolwiek w niej gdzieś byłam.. Idealnie współgra z kolorem koszuli.

Wczoraj przyszły mi ćwieki, walnęłam się i zamówiłam za małe piramidki, wrrr.. Od razu weszłam na allegro zamówić większe. Kciuk mi pulsował od przymocowywania tych pycich ćwieków.
 







 
/ koszula- nn, DIY; spódnica- by me; lity- @; pasek- nn; torba- szafa.pl, DIY, bransoletka- szafa.pl /
 
For sale:
 

 
Szorty, rozmiar. S/M

 
Ażurowy ręcznie robiony sweterek, rozmiar XS,S,M


szorty DIY, rozmiar. XS S

 
Koszula, rozmiar L


 
Przykładowe zdobienie oversize ombre z wcześniejszego posta.
 
Częściej spodziewajcie się postów z szortami i ogólnie ciuszkami DIY.
Miło, że niektórzy potrafią docenić moje przeróbki :)
Już powoli szykuję kolejny post z efektami ćwiczeń Ewy. Do następnego. ;*
 
ps. które?